Testowałem na wirtualnej maszynie (XP). Prędkość bez zastrzeżeń. Interfejs graficzny tak jak lubię - bez natręctw i wciąż reaguje pod obciążeniem. Efekt dla mnie do zakceptowania do Strength:10% - wyżej to już zdecydowanie nie moje rejony (choć jako warstwa robocza w PS pewnie przydatne) - poniżej 10% jest bardzo ładnie i może się przydać bez dalszej obróbki (zwłaszcza Quality:100).

Rolka myszy mogłaby zoomować podgląd po najechaniu. Oprócz zwykłego zapisu przydałby się też batch.

Brawo!


ps Ostatnimi laty obserwuję niepokojącą tendencję w branży programistycznej. Z jednej strony wielkie molochy software'owe (jak Microsoft, Adobe itp) niezdolne do optymalizacji czegokolwiek bez ogromnych nakładów (po stronie klienta rzecz jasna), bohatersko drepczące w miejscu, wspaniałomyślnie poprawiające własne błędy, opieszałe i ciągle odwlekające domniemane rewolucje, powiększające swe kadry skupione coraz bardziej na utrzymywaniu status quo i zagarnianiu reszty rynku ledwie siłą inercji albo grawitacji wilkokoropracyjnej. A z drugiej strony niewielkie firmy, czasem pojedynczy programiści klepiący swoje wyspecjalizowane programy od początku do końca, znający je w całości, eksperci w swojej dziedzinie, dopieszczający swoje dzieło do tego stopnia, że nie można już nic poprawić - gdy wszystkie zastrzeżenia klientów już zostały uwzględnione. Wtedy to zwykle udaje się taki skończony ideał sprzedać większej firmie albo sam programista obrasta w piórka i tworzy coraz większą firmę, która to znowu zaczyna coś poprawiać - często z konieczności dopasowania programu do pozornych poprawek poczynionych w środowisku przez wielkie molochy programistyczne, ale i czasem po to żeby móc powiedzieć że jest nowa wersja i sprzedać swój produkt ponownie z większą siłą (dyżurny przykład: Nero). Jeśli to się uda mała firemka urasta powoli do rozmiarów molocha i wtedy już na serio i po bohatersku walczy z "błędami i wypaczeniami" popełnionymi w poprzednich wersjach, nieznanymi programistom niewielkich arcydziełek... - Wspomnianą "niepokojącą tendencją" w tym wszystkim jest mianowicie to, że owe patologie firm molochów się pogłębiają, ich wpływ na branżę i rynek się zwiększa, a ekonomiczne uzasadnienie dla programowania poza tym establiszmentem zanika, co jeszcze bardziej pompuje tą sferę nowym narybkiem inżynierów. Ciekawe jak długo można jeszcze pompować i konsolidować zanim się to wszystko rozpuknie... Tak czy inaczej piszę to wszystko po to, żeby wyjaśnić z jakich powodów cenię i wspieram niezależnych programistów. A dzieło MMM wydaje się być ku temu znakomitą ilustracją. ;-)

ps2 Nie chciałem robić offtopicu. Jakby co proszę o powstrzymanie się albo założenie oddzielnego wątku.