Czytałem wspomnienia jakiegoś fotografa, któremu na Antarktydzie wysiadły wszelkie najnowocześniejsze hiperprofesjonalne cyfrowe superwypasy. I tylko 40-letnia Leica, którą zabrał ze sobą ze względów sentymentalnych, trzaskała dalej zdjęcia z takim animuszem jakby to był grill w ogródku u wujka a nie temperatura, w której gałki oczne zamarzają...![]()