to ja sobie kupię okulary gdyż moim zdaniem obaj panowie nie popisali się i obaj są na równi winni zaistniałej sytuacji. Źle ustalili terminy spotkania bo podali dwa terminy. Jeden olał pierwszy termin - drugi olał drugi termin - czyli remis
Kupiec - gdyby poważnie potraktował sprawę i gdyby mu zależało pojechał by pierwszego dnia i cieszył się z zakupu. Gdyby zamiast jechać "w ciemno" pojechał po kontakcie telefonicznym - nie stracił by pieniędzy na paliwo.
Sprzedający - gdyby poinformował o zmianie zamiaru to .nie byłby szkalowany. Mógł nie umawiać się na więcej jak jeden termin wtedy też nie doszłoby do tej sytuacji.
Nieprzewidziane przypadki się zdarzają, o niektórych rzeczach czy spotkaniach można zapomnieć lub można mieć ważniejsze rzeczy które wynikły nagle i nie były możliwe do przewidzenia. Natomiast szkalowanie kogoś po przeprosinach i wyjaśnieniu sprawy (nawet gdyby wyjaśnienie wydawało się nieprawdopodobne) nie jest dobrym rozwiązaniem.
Osobiście z żadnym z tych panów nie chciałbym robić interesów.
a używanie maila jako medium do dogadywania terminu nieodległego spotkania to niestety nieporozumienie. U mnie w pracy mail z biurka na biurko potrafił kiedyś "iść" dwa dni - wolniej niż pocztą.