Wysmarowałem na boku trochę porad w punktach i widzę, że kiedy pisałem, panuna napisał parę mądrych uwag, które ja zdublowałem w swoim poście. Ale zostawiam je.
Zrobiłem już w życiu trochę takich imprez i oto co radzę:
1. Najpierw wcześniej wypytaj dokładnie o zakres, godziny pracy, zapytaj o możliwość otrzymania rozpiski eventu na mail - 90 proc. firm umniejsza lub minimalizuje jej zakres, żeby wywołać wrażenie, że to tylko parędziesiąt zdjęć. Potem nieprzyjemny zgrzyt, bo jeszcze chcą to, to i to.
Jak już podadzą szczegóły przenigdy nie podawaj od razy kwoty, na telefon, na gębę, czy w bezpośredniej rozmowie. To duży błąd! Zawsze poproś grzecznie o godzinę, dwie albo dzień na zastanowienie się. Jeszcze nikt nie odmówił mi przy takiej prośbie. To zawsze daje czas, żeby ochłonąć, zanalizować rzeczywisty zakres. Jeśli podasz od razu małą kwotę (aby ich przekonać, bo cholernie chcesz te zlecenie) a firma się zgodzi, potem będziesz żałował. Zacznij od wyższej stawki, np. 1500 zł. Podając swoją cenę użyj w rozmowie magicznego zwrotu: "mam nadzieję, że to się zmieści w Państwa budżecie, jeśli nie, proszę o sygnał". W ten sposób wyciągniesz z rozmówcy prawdziwą kwotę jaką mają na zdjęcia. "Hmm, my przewidzieliśmy 1200 zł". Masz już 200 zł więcej w kieszeni niż chciałeś. Tutaj oczywiście godzisz się albo nie.
2. To co uzgodnicie spisz w mailu i poproś o potwierdzenie - będziesz miał podkładkę w razie ewentualnych rozbieżności. Jeśli pierwszy raz robisz coś z daną firmą - to jest tak konieczne jak bateria w aparacie. Bezwzględnie tego przestrzegam. Nie muszę mieć umowy, ale muszę mieć potwierdzenie ustaleń w mailu.
3. Dojazd i spanie zawsze jest opłacane w takich przypadkach przez zleceniodawcę, nie traktuj tego jako jakiś bonus. Poproś grzecznie o potwierdzenie, że spanie i jedzenie jest ci zapewnione. Jeśli jednak nie, dolicz te koszty i powiedz, że je doliczasz. To twój argument.
4. Absolutnie nie rób zdjęć, jak będziesz świadkiem nieobyczajnych scen (jakieś mizdrzenie się, frywolne zachowanie, wymioty). To nikomu nie wyjdzie na dobre, szczególnie tobie. Jeśli ludzie chleją, co jest praktyką na imprezach integracyjnych rób fotki, ale dopóty, dopóki sam nie uznasz, że nie chciałbyś być uwieczniony w takim stanie, jak ci których fotografujesz. Jeśli ktoś cię jednak nakłania do robienia zdjęć innym, bo widzi w tym zabawę - rób zdjęcia, nie odmawiaj, ale skasuj je później, mów, że poruszone, nie wyszły, usunąłeś. Jeśli fotka jest sytuacyjnie śmieszna, ale nie masz pewności, czy nie wyrządzi komuś przykrości - koniecznie powiedz o niej osobie, której przekażesz zdjęcia i poproś o ewentualną ocenę czy można ją pokazać. Wtedy jesteś czysty. Często zdarza mi się przygotowywać dwie płyty - jedną, grzeczną dla kierownictwa i drugą, bardziej rozrywkową bezpośrednio dla zaprzyjaźnionego osobnika z marketingu. Oczywiście wcześniej ustalam ten fakt z odpowiednią osobą.
5. Kilka dni po imprezie napisz oficjalny mail, że dziękujesz za zaproszenie, że poznałeś świetnych ludzi. I z przyjemnością podejmiesz się drugi raz takiego zlecenia.
6. Zdjęcia z imprez firmowych absolutnie nie wychodzą przez ciebie poza krąg firmy. Nie wyobrażam sobie, żeby pokazywać je w swoim portfolio bez wcześniejszego porozumienia z firmą.
7. Za dobre rady podziękujesz mi potem, po zleceniu :-) Powodzenia!
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Na koniec dodam jeszcze, że 1000 zł za imprezę dwudniową, 200 km od domu to naprawdę mało. Ja bym takiego zlecenia nie wziął. Pomyśl, ile jeszcze spędzisz przy selekcji i obróbce.