Strona 2 z 6 PierwszyPierwszy 1234 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 59

Wątek: Reporterka wojenna

  1. #11
    Początki nałogu
    Dołączył
    Jun 2004
    Posty
    474

    Domyślnie

    Wydaje mi się, że albo masz dogadane przed wyjazdem i wtedy pracujesz na konkretne zlecenie albo to Twój własny projekt i jedziesz na własną rękę za swoją kasę. Na pewno pomagają znajomości: w ambasadach, inni dziennikarze, wojskowi, pracownicy organizacji humanitarnych, itp. Poza tym warto chyba znać jakiś inny język poza ojczystym. Angielski to już w zasadzie dawno przestał być językiem obcym No i chociażby kilka słów w miejscowym narzeczu. Jak się wytłumaczysz, że nie jesteś np. szpiegiem? Czyjś palec na spuście może być bardziej nerwowy niż Twój na spuście migawki
    Warto pewnie też potrenować kondycję: jak przyjdzie ci uciekać np. przed serią z helikoptera - poza tym nie zawsze zjesz i napijesz się - to też trzeba wziąć pod uwagę.
    Jak się zachowasz, gdy ktoś przystawi ci lufę do głowy? Jeśli zaczniesz płakać? Drżeć? Błagać? Takie odruchy są często niekontrolowane w sytuacjach granicznych. Trzeba umieć się opanować, umieć zagadać, negocjować.
    Znajomość pierwszej pomocy też nie zaszkodzi, gdy np. twój kumpel albo ty sam zostaniecie ranni.
    Pamiętam jak czytałem o Millerze bodajże jak robił zdjęcia w Czeczenii: raz partyzanci zabrali go na patrol. Po drugiej stronie rzeki był obóz rosyjski, Czeczeni odpalili kilka rakiet w ich kierunku. Rosjanie odpowiedzieli ogniem moździerzowym. Miller przez godzinę siedział sam skulony w dole metr na metr, gdy dookoła rozrywały się rosyjskie pociski. Wiedział, że jeśli jeden wpadnie w jego dołek to zostaną po nim strzępy. Po tej akcji dał sobie spokój na dwa lata z Czeczenią. Ale adrenalina uzależnia. Bardzo.
    Wydaje mi się, że po takich przeżyciach trudno przyzwyczaić się do "cywilnego" życia. Jeśli ci to zasmakuje - ciągle będziesz szukał wrażeń i obniżał sobie próg bezpieczeństwa - aż któregoś dnia nie wrócisz z misji. Może to i lepsze niż zestarzeć się i umrzeć w szpitalu na jakąś gównianą starczą chorobę...
    Ostatnio edytowane przez Teo ; 18-04-2009 o 15:04

  2. #12
    Początki nałogu Awatar Hellfire
    Dołączył
    Aug 2006
    Miasto
    Koniaków
    Wiek
    39
    Posty
    414

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Voith Zobacz posta
    A jakie gorsze rzeczy do focenia sa ?
    Na przykład czatowanie w krzaku na jakiegoś aktora jak pójdzie pijany. Podałem jako przykład bo bezpośrednio nigdy nie miałem "przyjemności". Nie dość, że potwornie nudne to jeszcze głupie obrabianie ****. Każdy ma prawo się napić w końcu

  3. #13
    Początki nałogu
    Dołączył
    Jun 2004
    Posty
    474

    Domyślnie

    Co mi jeszcze przyszło do głowy - to chyba warto zabrać ze sobą na wyprawę kilka paczek Marlboro, parę zegarków, itp. - wszak na wojnie kwitnie raczej handel wymienny, a za paczkę fajek ktoś może cię chętnie podrzucić w jakieś miejsce albo z niego zabrać. Można wytargować też jakieś informacje itp.

    Sporo ludzi zaczynało w reportażu od składania portfolio na własną rękę, a potem wizytach w Perpignan na festiwalu Visa Pour I'Image - z festiwalem połączone są targi agencji fotograficznych, które szukają nowych talentów. Na nowe twarze czatują tam takie giganty jak Corbis, Getty Images i inne. Tak chyba zaczął Marcin Suder.

    http://www.visapourlimage.com/index.do

    Warto też poczytać: biografię Roberta Capy "Szampan i Krew", Patrick Chauavel "Reporter wojenny", Magdalena Hodalska "Korespondent wojenny. Ofiarnik i ofiara we współczesnym świecie", Wiktor Bater "Nikt nie spodziewa się rzezi. Notatki korespondenta wojennego", poza tym teksty Wojciecha Jagielskiego np. "Wieże z kamienia", Wojciecha Tochmana np. "Jakbyś kamień jadła"....
    do obejrzenia: "Kwiaty Harrisona", "Aleja Snajperów", Oliver Stone "Salvador"...

  4. #14
    Uzależniony
    Dołączył
    Jun 2006
    Posty
    584

    Domyślnie

    Szkolenia - bardzo intersujące i pożyteczne - dla dziennikarzy wybierających się w niebezpieczne rejony robi Centrum Szkolenia Na Potrzeby Sił Pokojowych w Kielcach

  5. #15
    Pełne uzależnienie Awatar zanussi
    Dołączył
    Feb 2006
    Miasto
    to tu to tam
    Wiek
    48
    Posty
    1 696

    Domyślnie

    a ja bym nie chciał żeby wogóle wybuchały wojny.... a takie wiecie... oczka puszczane po napisaniu że ale fajowo było by zobaczyć ludzkie flaki.... no lekka przesada...
    Oko plus aparat - dobrana para.

    sprzęt do generowania, rozpraszania, skupiania i rejestrowania świat(ł)a.....

  6. #16
    Początki nałogu
    Dołączył
    Jul 2008
    Posty
    274

    Domyślnie

    Na ale tak szczerze powiedzcie co was pociąga w fotografowaniu cudzej śmierci, cierpienia, kalectwa lub brutalnego, bezsensownego okaleczania. Czemu to chcecie robić, tylko nie piszcie że chcecie pokazać światu prawdę o wojnie.

  7. #17
    Początki nałogu
    Dołączył
    Jan 2008
    Posty
    380

    Domyślnie

    mam wrażenie że to wątek dla ludzi poniżej 15 lat
    przeczytajcie co wy piszecie

  8. #18
    Bywalec Awatar Ciosna
    Dołączył
    Jan 2007
    Miasto
    Poland
    Posty
    162

    Domyślnie

    W swoich początkach fotografowania, utrwalanie aparatem wojen, konfliktów wydawało Mi się fascynujące. Jednak po obejrzeniu kilku filmów, przeczytaniu artykułów, wysłuchaniu relacji ludzi, którzy się tym zajmują "na co dzień" szybko Mi przeszło. Ich słowa, obrazy nie oddadzą pełnego wymiaru wojny, nie mniej jednak dają jakieś pojęcie na ten temat. W każdym bądź razie nie byłbym w stanie chyba udźwinąć tego psychicznego ciężaru, nie umiałby nagle wyłączyć świadomości, że jestem człowiekiem, a włączyć "jestem tylko fotografem". Teoretycznie można schować się za aparatem i fotografować tragedie, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałbym fotografować człowieka który umiera na moich oczach od kuli, czy zamachu bombowego, a po kilku tygodniach po powrocie do domu przejść do tego na porządku dziennym, tak po prostu zamknąć to w głowie. Obrazy z konfliktów, dźwięki, krzyk ludzi, krew to wszystko bez wątpienia odciska piętno na psychice. Sam Ron Haviv przyznaje, że po powrocie do domu, świat który go bezpośrednio otacza wydaje się być wrogi. Mam olbrzymi szacunek dla pracy fotografów wojennych i ich poświęcenia, ale trzeba być bardzo silnym by fotografować w zapalnych miejscach globu. To jest tylko jedna strona medalu. Inna sprawą jest to co powiedzieli przedmówcy, zawsze istnieje prawdopodobieństwo porwania, czy przypadkowego zastrzelenia.
    Blog rowerowo-wyprawowy :wink:

  9. #19
    Pełne uzależnienie Awatar adamek
    Dołączył
    Dec 2004
    Miasto
    Poznań
    Wiek
    40
    Posty
    2 265

    Domyślnie

    A ja bym się najnormalniej w świecie bał.
    Dlatego - choć tak jak pisze mój poprzednik - mam olbrzymi szacunek dla fotografów wojennych, to mam ogromną nadzieję, że nigdy nie będę musiał się udać w żaden rejon konfliktu.
    Miłego dnia
    adam jastrzębowski
    cyfra i analog. obiektywy, statyw i monopod
    tu tu

  10. #20
    Dopiero zaczyna
    Dołączył
    Nov 2007
    Posty
    26

    Domyślnie

    Tak w temacie reporterki wojennej- to co dziś udało mi się zauwazyć w telewizji:

    Reporterzy wojenni (1)

    23:00 Discovery World niedziela, 19 kwietnia 2009

    Serial opowiada o niezwykle niebezpiecznej i ciekawej pracy reportera wojennego. Każdy z pracujących w miejscach konfliktów dziennikarzy styka się z twardą rzeczywistością, od odporności psychicznej i fizycznej nierzadko zależą ich życie i bezpieczeństwo. W tym wydaniu kamera towarzyszy dziennikarzom podczas kursu przygotowanego przez komandosów SAS.

Strona 2 z 6 PierwszyPierwszy 1234 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •