Max13, jezyor dzięki.
Jak kiedyś zejdę na zawał to właśnie przez bażanty. Zawsze jak chodzę po łąkach, to mi w pewnym momencie 2 metry przede mną wylatuje spod nóg i się drze do tego. Nie ma szans go zobaczyć siedzącego nawet jak się jest obok, dopiero jak sam postanowi uciekać. Wtedy jest za późno na robienie fot bo się widzi jego tył. Tym razem było inaczej, bo żona szła w pewnym oddaleniu ode mnie i nagle skubany wyleciał jej spod nóg (oczywiście przestraszył ją) a ja na szczęście mając w pogotowiu sprzęt (bo na co innego ogólnie czaiłem) zrobiłem jedno udane zdjęcie.