W 2007 roku gdy zacząłem stawiać pierwsze kroki z fotografią, wybrałem się z kumplami nad jezioro i zabrałem ze sobą starego Zenita. Wsadziłem do niego jakąś Fuji 400 i wypstrykałem bez większego zastanawiania. Niedawno znalazłem tą kliszę i nawet nie kojarzyłem co na niej może być... Dałem ją do wywołania ale miniLab nie dał rady wydrukować niepoprawnie naświetlonych zdjęć. Ciężko mi stwierdzić ile dokładnie prześwietliłem tą klisze ale ledwo co widać na czarnym negatywie. Dzisiaj w końcu dotarł do mnie V750 i zeskanowałem kilka klatek bez żadnej zmiany w ustawieniach. Niesamowite ile film potrafi wybaczyć... Niestety większość zdjęć jest nie ostra i poruszona