Zawsze twierdziłem, że idealne trafianie JPEGiem z puszki w to co się chciało pokazać, będąc świadomym wszystkich możliwości sprzętu - to wielka umiejętność a na pewno nie amatorszczyzna!
W przypadku cyfrowego EOSa oznaczałoby to ni mniej ni więcej tylko pracę w wywoływarką plików CR2 zainstalowaną w aparacie, czyli takim przenośnym DPP. Każdy kto pracował z plikami CR2 w DPP przyzna, że w większości przypadków możnaby w aparacie ustawić parametry takie jak w DPP i odwrotnie a nie miałoby znaczenia czy wynikowy JPEG wyskoczy z EOSa czy DPP - byłyby identyczne. Czyli pod względem uzywanego oprogramowania ci, którzy otrzymują JPEGa prosto z puszki niewiele się różnią od tych co generują go poprzez DPP. Wydają się po prostu bardziej biegli w posługiwaniu się tym wbudowanym w aparat DPP.
Podobno Beethoven pod koniec życia był głuchy a mimo to wciąż komponował. Wiedział co gdzie trzeba zanotować na pięciolini żeby w świecie słyszących to zagrało tak jak w wyobraźni jego. Zapewne mógł tak tworzyć dzięki wielkiemu doświadczeniu jakie zdobył zanim ogłuchł. Biegłość w "programowaniu" muzyki czyli w posługiwaniu się notacją na pewno miała tu wielkie znaczenie - tak jak znajomiść warsztatu zawsze ma znaczenie...
Podobnie za wysokiej klasy artystę (a nie amatora!) będę uważał tego kto nie widząc prawie nic na wyświetlaczu swojego aparatu w słoneczny dzień, opierając się jedynie na teorii fotografii i znajomości "notacji" parametrów zdjęć cyfrowych w aparatach EOS i na podstawie wskazań innych, mniej lub bardziej precyzyjnych przyrządów pomiarowych uzyska od ręki rezultat na podobnym poziomie jak ten, kto wywołuje zdjęcia później, siedząc wygodnie w fotelu przed dużym, precyzyjnym wyświetlaczem komputera i w kontrolowanych warunkach światła otaczającego.
Podobnie jak u Beethovena, mistrzostwo polega tu na nieużywaniu zmyslów służących do oceny dzieła przy jego tworzeniu. (Być może dlatego więcej "sztuki w sztuce" widzi się do dziś w fotografii analogowej... - Nieważne.)
Odwrotna sytuacja to obrabianie surowych plików np. w DPP bez żadych podstaw teoretycznych i doświadczenia - wyłącznie na wizus, ładne-nieładne. I tu też możliwe są świetne rezultaty, choć chyba trudniej już liczyć na powtarzalność...
Niewątpliwie tylko połączenie obu metod - doświadczenia z bierzącą kontrolą efektów - tworzy optymalny zestaw produkcyjny tam gdzie jakość fotografii jest najważniejsza. Jednak w sztuce wszystko jest możliwe a "optymalny" dla artysty znaczy ledwie tyle co przeciętny...
ps Ufff. I tak sie wykręciłem od święcenia jakiś tam koszyków...![]()