nie mialem za miaru Ciebie atakowac czy cos w ten fason... predzej pisales o swojej przygodzie i jakies takie skojarzenie mi sie pojawilo... nie moglem sie oprzec i napisac tego posta gdy przeczytalem Twoją wesołą notkę odnośnie opasek na czoło... Wszystko oczywiscie pisałem w wesolym, zartobliwym tonie, zeby nie bylo nieporozumien
odnosnie chodzacych zbrojowni - noszę batona/peacemaker'a jak kto woli - i niestety u mnie tylko taka forma ewentualnej reakcji wchodzi w gre... zapytasz dlaczego? uciekaj-do nie pomoze... z astmą to moge jakoś bezproblemowo przebiec sprintem 200m, potem mam zadyszke przez 15 minut...
Pozdrawiam,
Robert