Wszystko jest pięknie jeśli dysponuje się jako-takim skanerem lub bębnem, w moim przypadku skanowanie w labie sprowadza każdy negatyw C41 (reala, portra, superia, itp ) do takich samych kolorów, kontrastów itp.
Za to dostaję szum ze skanowania I jeśli labludki doczytają co jest napisane na kopercie nie mam korekty bo wyszło mi na to że, odbitki lepiej wyglądają kiedy jej nie ma.
Jeśli zależy mi szczególnie na jakimś zdjęciu i tak muszę ingerować w jego wygląd w Gimpie.
Ostatnio zabrałem się za własnoręczne wołanie filmów czarno białych (ilford HP5 + ID 11) a z odbitek jestem średnio zadowolony, to skanowanie znów dało o sobie znać i znów musiałem każdą klatkę poprawiać Gimpem.

Tak więc na pytanie czy lepiej analog czy cyfra odpowiedziałem sobie tak:
Cyfra - mały obrazek, i kompletnie nie przemawiają do mnie takie argumenty że jak ma się cyfrę to wyłącza się myślenie i takie tam,

A średni format na analogu, bo jest średni jest fajniejszy, a może dlatego że jest modny, a może dlatego że z TAKIM aparatem wyglądam bardziej profesjonalnie, a może dlatego że mam takie widzi misie.

I tak skanowanie na maszynach Noritsu skłoniło mnie do podjęcia decyzji o zakupie cyfrowego body kiedy skończą mi się filmy w lodówce.