Upraszczanie - przechodzenie od jednej skrajności (analog jest be), do drugiej (jest cacy). Skąd pomysł, że jak już cyfra, to tylko seryjne i bezmyślne pstrykanie? Na początku może tak, ale później nie - jeśli się myśli nad zdjęciami. Analog sam z siebie nie daje tego cudownego sznytu, tego pomysłu na kadrowanie i całej reszty. Miałem kiedyś Czajkę II - dzieliła klatkę na pół i byłem nieziemsko dumny, że z kliszy mogę stuknąć 80 zdjęć, a koledzy tylko 36. Guzik mnie obchodziło kadrowanie - robiłem na ilość :-)
Tu jest mowa o czymś innym - analogowe zdjęcia są trochę droższe, ale przede wszystkim nie są dla każdego... Tak samo jak z czytaniem - wszyscy umieją, ale nie wszyscy potrafią. W tym wątku można znaleźć galerię Notcha Johnsona i to jest argument za tym, że warto robić analogiem, o ile się umie - jak on. W takim wypadku koszta są mniej ważne, bo nie powstaje wiele zdjęć, za to są wysmakowane.
Warto czy nie warto to już zależy od indywidualnej oceny, czy się widzi ten smaczek, czy nie.