Tak sobie myślę, tak sobie czytam i wiecie co...powiedzcie mi ilu z Was/Nas (forumowiczów) zarabia zawodowo na fotografii? Podejrzewam, choć mogę się mylić, że jest to garstka ludzi więc moje zdanie w tym temacie sprowadzi się do tego....jeśli ktoś lubi analoga to dywagowanie na temat jakości skanów na własny użytek, na własną ścianę czy nawet jakieś konkursidło jest bezsensu. Poruszacie kwestię tego jakby od tej fotografii miało znaczyć wasze jestestwo miesięczne a przecież (patrz moje domysły z pierwszego zdania) większość z nas fotografuje amatorsko, dla przyjemności a nie onanizowania się każdym piekselem, ostrością etc.

Owszem fajnie by było żyć z fotografii ale...no właśnie przede mną dłuuga droga i jednak nie nastawiam się na kokosy... o ile w ogóle jakiś kokosik się trafi. Przede wszystkim bawi mnie fotografia, relaksuje, to moja odskocznia od codziennych problemów, poszukuje informacji, oglądam inne fotografie etc. i to się dla mnie liczy. I naprawdę to nie jest tak, że fotografią z analoga skanowaną płaszczakiem można sobie d*** podetrzeć....a przekonałam się o tym gdy jedna z moich prac została doceniona w konkursie poplenerowym. Praca ta startowała w szeregu z samymi cyfrowymi pracami. Wymogiem była minimalna wielkość na krotszym boku 2400 pikseli. Skanowałam Fuji 400 Epsonem v200. To wydarzenie wystarczyło bym uwierzyła w to, że nie jest najgorzej i nie ma co się zajmować wynajdowaniem kolejnych ograniczeń sprzętowych. Jest jak jest i tyle. Kiedyś może będzie lepiej, póki co korzystam z zestawu C33 + V200.

Dziękuję za uwagę