No i wręcz odwrotnie to pewnego razu zadziałało. A jak? - a tak:
Znajomy taksówkarz kupił żonie jakiegoś "małpiszona". Jadą sobie jadą ulicą Opolską w Krakowie - kto zna ten wie że tam dość "horrornie" się jeździ i w sumie "jak Cie mogie" bo i dziurawo i tłoczno, żona ogląda nową zabaweczkę i trach - nacisnęła spust migawki no i flesz błysnął. Jakież było zdumienie kolegi kiedy wszyscy "ściganci" z lewego pasa grzecznie zwolnili - ba!!! - co niektórzy to i na prawy zjechali
. Traktujcie tę anegdotkę jednak jako wyjątek potwierdzający regułę
.
Pozdrawiam.