Swoje dziecko możesz oświetlać spawarką.
A to, że ktośtam napierdziela po oczach fleszem noworodkowi i świetnie się przy tym bawi - zostawiam bez komentarza. Są tacy, którzy twierdzą, że dwa szybkie piwa nie mają wpływu na kierowcę, że palenie w sumie oczyszcza płuca... Nic na to nie poradzę ale słuchać ich raczej nie będę...
Ależ nie słuchaj, tylko zwróć drobną uwagę na fakty - po szpitalach kręcą się fotografowie robiący zdjęcia i później handlujący je rodzicom za grubą kasę - walą fleszem aż miło i robia to powszechnie, przynajmniej w Warszawie - próbka dzieci slashowanych w pierwszej dobie swojego życia jest aż nadto reprezentatywna żeby stwierdzić że opowiadasz bzdury![]()
A na drogach co weekend ginie kilkudziesięciu idiotów, którzy jeżdżą po pijaku bo wiedzą lepiej czy i ile mogą wypić. Poguglaj sobie co na temat walenia lampą po oczach mówią neonatolodzy. Z resztą taki wątek już tu chyba kiedyś był, o ile pamiętam - wyszło na to, że do fotografowania SWOICH dzieci podchodzi się ciut inaczej, niż do cudzych i za kasę... To takie samo zjawisko, jak jazda samochodem swoim - i służbowym...![]()
Ja wiem - sam swoim nie błyskałem ;-) Niemniej jednak zawsze przyleci jakaś ciocia z kompaktem pod Twoją nieobecność i jedzie tą lampą... No i populacja "nieuświadomionych" a posiadających aparaty jest ogromna i mi przynajmniej wychodzi na to że od tej lampy dzieciom się nic zupełnie nie dzieje...
Od jednego błysku raz na dwa miesiące pewnie nie (co nie zmienia faktu, że podobno fotografia cyfrowa zesłała pod strzechy lustrzanki o tak czułych matrycach, że można pstrykać w ciemnościach. Szkoda, że typowy pstrykacz wykorzystuje to do oglądania szumów w skali 1:1 na monitorze żeby mieć argumenty w kolejnym flejmie "co bardziej szumi - Nikon czy Canon?", a nie umie tego wykorzystać przy robieniu zdjęć...).
A to, że po 30 sekudnowym guglaniu 99,9% informacji w sieci sprowadza się do tekstu: "Pamiętajmy o przejściowej nadwrażliwości na światło i nie świećmy noworodkowi lampami prosto w oczy. Unikajmy robienia zdjęć z lampą błyskową" - to świadczy tylko o tym, że "się nie znają", bo fotograf z wyborczej na oddziale noworodków jest większym autorytetem.
Dla mnie EOT - ja robiłem bez lampy.
A w ogóle co to za pomysł, żeby portrety walić z lampą? Płaski fajans wyjdzie przecież (taa, wiem: w sufit i takie tam... A i tak BEZ lampy są fajniejsze).
Oj chyba przesadzasz i to sporo. Jeśli to co piszesz byłoby prawdą w 1% to moja wnuczka (obecnie lat 7) powinna być już całkowicie ślepa a cieszy się dobrym wzrokiem.
Dziecko w okresie pierwszych dni po urodzeniu prawie wcale nie widzi. Podejrzewam, że po części jest to naturalny mechanizm zabezpieczający przy spojrzeniu "prosto w słońce" dany nam przez naturę. Błyskanie flashem w obecności dzidziusia szkodzi mu znacznie mniej niż dorosłemu.
http://www.babyboom.pl/niemowleta/ro..._niemowle.html
Janusz,
Old enough to know better - but I do it anyway.