> W niedzielę fotografowałem uroczystości związane z 25-leciem pobytu Ojca
> Świętego w Nowym Targu. Jednym z elementów była konna banderia wioząca
> figurę Matki Boskiej Ludźmierskiej. Żeby mieć dobre ujęcie górali z Matką
> Boską, wszedłem na ulicę. Cofałem się waląc seriami w "plan" z mojej 10D
> z teleobiektywem. Nagle poczułem niespodziewane i silne
> szarpnięcie torbą, w której był obiektyw 16-35/2.8 L i lampa. Zabawki
> zgrabnym
> lobem wypadły z torby i rozsypały się po ulicy. Lampa (w pokrowcu) spadła mi
> pod nogi, ale obiektyw poleciał daleko. Na szczęście miał obydwa dekielki i
> osłonę, aczkolwiek walnął o asfalt aż ja jęknąłem. Cudem "uciekł" spod koła
> jednego
> powozu i zatrzymał się. Tuż po tym, jak pozbierałem wszystko, jeden ze
> świadków zdarzenia oświecił mnie, że w moją torbę... KOPNĄŁ KOŃ!!!!!!!!!
> Cały spocony oglądałem obiektyw, ale poza otarciami osłony nie zauważyłem
> nic. Zrobiłem nim potem około setki zdjęć i żadnych zastrzeżeń.
> Jak się okazuje, płacimy nie tylko za światło 2.8, szeroki kąt i
> uszczelnienie od wody i kurzu, ale także za solidną metalową obudowę.