Witam.

Mam problem z nowo nabytym zamiennikiem delta bg-e5 i canonem 1000D.
Otóż jeżeli włączymy aparat, to w losowym momencie (czasami 5 minut czasami godzina) aparat padnie, oraz nie będzie reagował na próby przywrócenia go do życia. Nie pomaga wyjmowanie baterii, odłączanie gripa. Jedynym sposobem na ponowne uruchomienie aparatu jest włożenie akumulatora do ładowarki, chociażby na jedną sekundę. Wtedy wszystko wraca do normy. Chciałbym zaznaczyć, że grip działa poprawnie (o ile nie wyłącza aparatu). Czy to może mieć coś wspólnego z upadkiem baterii z wysokości jednego metra na posadzkę drewnianą ? Czy może to wina gripa, może to on "zaczarowuje" baterię tak, że tylko ładowarka jest ją w stanie reanimować ?