to może najpierw 20-35 (póki mam wenę :P)
budowa:
obiektyw w starym, półamatorskim stylu pierścień-ogniskowania-za-pierścieniem-ostrość z USM, FTM i innymi bajerami, w odróżnieniu od 17-40 absolutnie nic się nie wysuwa i nie rusza, ale ciężko nazwać go szczelnym, obudowa jak 28-105, 28-135, 50/1,4, 85/1,8 itd - plastik na metalu
zoom:
pierścień mały, choć wygodny i dokładny (ok 100*)
zakres: 0,34 - 3m sprawia, że często można sobie bez niego poradzić
światło zmienia się tak:
20-23 - 3,5 (w rzeczywistości 3,4)
23-32 - 4
32-35 - 4,5
więc tak ogólnie jest to prawie stałka - większość zdjęć i tak robi się na 20 lub 35
przed kupnem łamałem się, czy to duża różnica 20mm zamiast 17 - ciągle tego nie wiem, ale teraz jestem świadom, że 20mm wystarczy - to i tak jest ekstremum
jakość zdjęć:
trudno powiedzieć... tabelki MTF mówią, że lepsza niż 17-40, ale kogo to w ogóle obchodzi? na 5D wszystko ma problem z krzywizną pola, CA w rogach i winietowaniem, ale matryca ma rozdzielczość, która nie wymaga zbyt wiele od obiektywu
poważniej to tak: ostrość równa w całym kadrze, na 5D bez zastrzeżeń, przymykanie niewiele daje, abberacja może pojawić się w rogach, ale niewielka
osobiście mi przeszkadza tylko winietowanie, ale to normalka na 5D, poza tym - to ostatnio takie modne ;]
znowu - dystorsja jest (nie za duża), ale na 5D nawet mój tele ją ma, w każdym razie nieporównywalnie mniejsza od kita czy 17-85
praca pod światło:
tak sobie, ale nie mam porównania
ciekawostka: obiektyw ma bardzo prostą, 5-listkową przysłonę, która daje bardziej widoczne gwiazdki z punktów światła
przykłady:
pole widzenia (dla tych, który nie potrafią sobie wyobrazić 94*)
praca pod światło
dystorsja
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
to w zasadzie tylko taka subiektywna opinia... jak chcecie wiedzieć coś konkretniejszego, to pytajcie (nie będę tylko robił tablić, bo to onanizm)