Biorę dzisiaj aparat do ręki z przypiętym 35/1.4 i słyszę "stuk". Przewracam nim i za każdym razem "stuk, stuk". Odpinam obiektyw a w nim tylna soczewka właśnie tak stuka przesuwając się swobodnie o jakieś 1,5 mm. Podpinam ponownie i robię zdjęcia. Niestety aparat ustawia ostrość jak chce. Np. przy 2,5 m ustawia na nieskończoność a przy 5 metrach na 2. Albo na przykład nie ustawia - tzn nie potwierdza ostrości. Czyli taki losowy AF. Działa to tak samo na 5d i 5d2. Inne obiektywy działają ok. Jestem na 100% pewny, że wczoraj wszystko było w porządku.
Aparat z obiektywem leżał sobie spokojnie w pokoju przez noc. W moim domu nie ma dzieci ani zwierząt. Co do jasnej... mogło się z nim stać przez te 10-12 godzin? Odkleiło się coś? No i oczywiście zgodnie ze wszystkimi prawami Murphy'ego gwarancja się skończyła. Ma ktoś jakiś pomysł co się mogło stać?