Zgodzę się acz nie do końca. Problem polega na tym, że nie każdy ZASŁUGUJE na max wypas aparat i szkło.
Teza iż "lepszy sprzęt zrobi ze mnie lepszego fotografa" jest z gruntu fałszywa.
Jestem zdania, że po zabawki z najwyższej półki lepiej sięgać wówczas, gdy się już potrafi je wykorzystać.
Wyjątkiem są oczywiście bogate snoby- im wszystko wolno i kupią sobie Ferrari, żeby nim "jeździć" w korkach po mieście, co w Dublinie można oglądać codziennie. Jeśli ktoś sobie kupuje 5D MkII jako pierwszą lustrzankę "bo go stać", to nie widzę problemu. Niby czemu pies się gryzie pod ogonem? Bo sięga! Skoro więc najdroższy sprzęt nie jest żadnym finansowym problemem, to po cholerę kupować sobie tańszy, z definicji nie tak doskonały???
Ja mam na myśli jednak ludzi, dla których jedynka czy piątka jest istotnym wydatkiem w domowym budżecie.
I tu radzę nie rzucać się od razu na najdroższe zabawki a raczej doskonalić warsztat i w pierwszym rzędzie inwestować w obiektywy. Jesli się okaże że 40D czy 50D zaczyna w istotny sposób ograniczać fotografa - wówczas dołozyć te 1000 Euro więcej i przeskoczyć na FF.
Przykłady?
Prosze bardzo: mój znajomy z Dublina, wielki fotoentuzjasta, obwieszony sprzetem jak choinka, niestety talent nie dorównuje jego entuzjazmowi... Oto jego zdjęcia z tegorocznej Parady w Dniu Św. Patryka: g(***) totalne, za to robione 1Ds! Jest definicja, jest ostrość, jest kolor, jest jakość. To widac nawet na małych zdjęciach. Ale nie ma sensu, nie ma nerwu, nie ma zmysłu reporterskiego. Trzaskane masowo bezsensowne ujęcia, bez kompozycji, bez planu... Sami zobaczcie:
http://www.flickr.com/photos/infomat...7615526843672/
I teraz dla kontrastu:
Zdjęcia mojej koleżanki Anetki robione poczciwym 40D z przypiętym nader przyzwoitym 70-200 f2,8 IS. Dla odmiany parada Patrykowa w Corku:
http://www.trekearth.com/viewphotos.php?l=3&p=1050739
http://www.trekearth.com/viewphotos.php?l=3&p=1049693
I teraz mam do Was pytanie: czy gdybym Wam powiedział (bez zaglądania w EXIF'Y) że Anetka ma 1Ds a informatique robi 40D to byście mi uwierzyli? :wink:
Ja bym w to uwierzył, bo to jest PRZEPAŚĆ jakościowa między sieczką informatique a ujęciami Anety.
Pora na wnioski: kogo stać, niech kupuje najdroższe zabawki. Czemu nie?
Też wolę jeździć Mercedesem niż Seicento.
Kogo jednak nie stać - nie musi się pałować, naprawdę.
Talentu i tak sobie nie kupi.![]()