tak samo myślałem, dlatego zrezygnowałem chwilowo

Do tego kiedy byłem ostatnio z żoną w Spytkowicach, jakiś idiota puścił swojego myśliwskiego psa zupełnie luzem, i spokojnie spacerując sobie 100 metrów od nas przyglądał się jak pies nas agresywnie obszczekuje, zabiega za plecy i odcina drogę do odejścia w swoją stronę. Po 5 minutach łaskawie wrzasnął - ale nie na psa tylko do mnie: "chwyć go za obrożę, bo cię ugryzie" po czym sobie łyknął piwka z puszki i poprawił strzelbę na ramieniu. Gdybym nie był z żoną, to bym się pokwapił na słówko. Noszę teraz ze sobą gaz, niech się koleś modli, żeby piesek nie szczekał. BTW, po wiosennych polowaniach znalazłem szczątki jednej czapli siwej właśnie w Spytkowicach, zastrzelonej na środku nasypu.