Dziś na spacerku znów "dał czadu" mój zestaw 40D+85 1.8. Przy kadrach z podobnych odległości mam tak w 1/4-1/3 przypadków. To naprawdę normalne?
Dopóki robię portrety, to jest ok (bo z bliska). Ale każda próba użycia tego szkła w sposób jak powyższy wywołuje u mnie frustrację...
Najgorsze, że nie mogę zidentyfikować, czy to sprawka body czy szkła, a mam obawy, by oba oddać do ewentualnej regulacji. Z 17-55 raczej nie mam takich jazd (ale tam jest f/2.8 ), a 50 f/1.4 w ogóle żyje swoim radosnym życiem (hit or miss)...
