Znudzony oczekiwaniem na piątkę kupiłem ostatnio plasticzaka(1000d) i mogę pochwalić sie wrażeniami z perspektywy gościa który do tej pory używał raczej głownie sprzętu dwucyfrowego.
Jakość obrazu na niskich iso jest bardzo okej, z 800 iso da się jeszcze zrobić jakąś większą odbitkę. Rawy są dość elastycznie, wyciąga się je podobnie jak chwalone marketingowo 14bitowce z 40d. Af bezproblemowo współpracuje z dobrymi szkłami nawet w trudnych warunkach, w studiu łapie synchro 1/200 więc też nie ma się do czegoś przyczepić.
Ktoś pewnie powie że bluźnię ale ładne toto - gładki, smukły, wyjątkowo intuicyjnie rozmieszczone przyciski - odczucia wizualne mam wyższe niż przy 400d którego też miałem przyjemność potrzymać przez chwilę w łapie. Lcd zdecydowanie na plus, zwłaszcza po roku pracy z 40d.
Z minusów - wizjer tragedia, dwa palce wypadają poza body ale mnie to o dziwo nie meczy za specjalnie, 1600 raczej sieczka, lv działa gorzej niż w 40d - częściej się sam wyłącza, przy dość ciemnych scenach (30sec/f8/iso100) symulacja ekspozycji praktycznie nie działa gdzie 40d sobie radził. Boczne punkty w trudnych warunkach nieużywalne, karty sd - kto to w ogóle wymyślił?No i najważniejsze, strasznie mały bufor - praktyczny brak zdjęć seryjnych przy raw, brak spota i wykastrowane menu z cf.
Za tą cenę naprawdę nie ma co narzekać, bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to body.