Mając na względzie wszystkie Wasze powyższe opinie i sugestie przeprowadziłem sui generis mały eksperyment. Zaniosłem Realę do labu fujifilm z frontierem robiąc odbitki z wybranych wcześniej klatek (tych trudniejszych, gdzie fiolety i róże biły po oczach). Efekt był znacznie lepszy od tego, jaki miał miejsce po pierwotnym zrobieniu odbitek w labie z maszyną noritsu. Po prostu wedle mojego oka wszystko tym razem z równowagą barwną było OK Żadnych odchyleń ani na twarzy modelki, ani w elementach tła. Aczkolwiek człowiek z maszyną noritsu, z usług którego korzystam na zasadzie prawie wyłączności, zna sie na rzeczy i stawał na głowie by zniwelować odchylenia barwne na owej nieszczęsnej Reali, jak widać, nie był w stanie nic więcej wycisnąć ze swojego urządzenia. Skłaniałbym się zatem do wniosku, że przy robieniu odbitek z Reali lepiej odwiedzić lab z frontierem, a w przypadku amatorskiej i łatwiejszej w obróbce Superii - znajomego z noritsu. Pytanie tylko, czy podobne "rozczłonkowanie" zleceń stosować przy odbitkach z filmów tj. Fuji Pro 160 S, czy Fuji Pro 400 H? TZN. czy tu też może okazać się, że fuji frontier będzie miał przewagę nad maszyną noritsu? Noszenie filmów i tu i tu dla późniejszego porównywania rezultatu jest i kosztowne i czasochłonne, a może nawet trącać o nerwicę natręctw