Panowie (Panie również), mam nadzieję, że nie zjedziecie mnie za tę teorię, ale mój mózg podpowiada mi, że to może być wina migawki, której uszkodzenie ujawnia się w specyficznych ustawionych czasach naświetlania. Skoro posiadacz felernego aparatu twierdzi, że problem ujawnia się wyłącznie w przypadku zdjęć z lampą, to doskonale wiemy, że aparat w trakcie wykonywania takich zdjęć ustawia pewien określony czas, tj. od 1/250s do iluś tam (nie pamiętam obecnie). Może niech autor spróbuję włączyć priorytet czasu naświetlania, ręcznie wyłączyć lampę i sprawdzić, czy problem nie występuje również wtedy, gdy stosuje się czasy takie jak z lampą. Gdyby pojawiły się uszkodzone zdjęcia, oznaczałoby to zapewne uszkodzenie migawki. Mam rację?