Dokładnie. Każdy znany mi lab dysponuje tym banalnym urządzonkiem do wyciągania końcówki kliszy. Nie widzę z tym żadnego problemu, i sam parokrotnie się tak ratowałem.
edit:
Ale czemu? Wystarczy pamiętać co się robiło, i "wypstrykać" je potem na pusto. Owszem istnieje ryzyko utraty i podwójnego naświetlenia 2-3 klatek, ale reszta filmu do dyspozycji![]()