Pewnie poniższe ma niewiele wspólnego z waszym battle i dotyczy jakiejś ogólnej maniery przestawiania ludzi na fotografiach, ale..
Jestem strasznie ciekawa czy tym paniom podobał się efekt końcowy ich sesji zdjęciowych? Nie mówię o samych fotkach, bo są przeciętne - ale o postprocesie i dłubaniu w programie graficznym.
Ja tu nie widzę żywych kobiet, tylko manekiny.
Szczególnie fajnie to wygląda przy II zestawie, konkretnie drugim i trzecim ujęciu - wygładzenie, cały ten plastik i dziwny koloryt skóry ustępuje wraz z oddalaniem się od twarzy i brzucha, wystarczy spojrzeć na konrast pomiędzy ręką a udem. Oczywiste że drobne rzeczy można i czasami należy poprawiać, ale wydaje się że wystarczyłby odpowiedni makijaż oraz umiejetnie poprowadzone światło i naprawdę mogłoby się obyć bez całego tego sztucznego efektu. Mnie to odpycha, szczególnie jeśli dziewczyna jest młoda i piękna, a robi się jej krzywdę poprzez przerabianie na plastikową lalkę. Takich idealnych/sztucznych kobiet nie ma. Powinna przyciągać wzrok, jest przecież kuso ubrana - ale bez wyrazu, ciągle z tą samą miną i taka strasznie nieprawdziwa.
Może kobiecość to niekoniecznie wyginanie się i odsłanianie ciała przed aparatem, ale coś bardziej subtelnego, nieuchwytnego, trudnego do opisania, budującego odpowiednią atmosferę? Delikatny rumieniec na twarzy, zagadkowy uśmiech, tajemniczy wzrok. Brak ostrego, drapieżnego makijażu, za to emocje, świeżość, naturalność.