mam takie defetystyczne wrażenie, że ta "wielka" fotografia reporterska, prasowa, czy jak ją nazwać sprowadza się w dzisiejszych czasach tylko do pstrykania tragedii, wojen i sportu. Tak, jakby innych tematów nie było. Gdy oglądam różne galerie, podobne do tej Reutersa, to gros zdjęć wpisuje się w powyższy schemat. I jakoś tego zrozumieć nie mogęPewnie należy postawić szersze pytanie o dziennikarstwo w ogóle. O wizję, co dziennikarz ma przedstawiać. I nasuwa mi się analogia dość dziwna. Mamy w tv program, który zwie się Ekspres Reporterów i mamy w konkurencyjnej tv Uwagę. Ten pierwszy pokazuje coś więcej niż cierpienie i tragedię, ten drugi to szukanie sensacji nic poza tym. Niestety sukces tabloidów pokazuje, że ludzie chcą czytać/oglądać to drugie...
Często oglądam tę "małą" fotografię reporterską w lokalnych gazetach i tu znowu zonk. Większość zdjęć wygląda tak, jakby przypadkowego człowieka wypuścili z aparatem na miasto. Nie chcę nikogo osądzać, pewnie są wśród nas ludzie, którzy starają się by było inaczej. Niemniej ten trend ogólny wydaje się być niepokojący. Co po troszę foty Reutersa pokazują. Co o tym sądzicie?