Bo siedzi ich tam kilku i ręcznie składają te aparaty, to nie nadążają. Canon by im pokazał, jak w ciągu roku zrobić milion sztuk...
A tak serio, to Leica to przypadek bez precedensu. Canon, jeśli chciałby iść jej śladem (i mam nadzieję, że jednak by nie chciał), nie powtórzyłby jej sukcesu tylko dlatego, że nie pasuje do tej bajki. Masowość, popularność i użyteczność nie idzie w parze ze snobistycznym luksusem w stylu retro i przestarzałą technologią, do której mamy sentyment.