Tylko RAW. Zdaję sobie sprawę, że na każdym etapie oglądanie RAWa to oglądanie jakiejś interpretacji, ale po prostu w ostatnich zdjęciach nie potrafię wyprowadzić skóry z rejonów "velviowych". O ile rozumiem że trzeba się nagimnastykować przy dziwnym świetle, to przy dzienny jasnym chyba powinno być przyzwoicie. A pół roku temu problem nie istniał. Teraz zaczynam nawet tęsknić za aż nazbyt czerwonym odcieniem z D80.
Pozostaje mi pstrykać i wyciągać kolejne wnioski.