Mam dwa kociska - Ptysia i Myszora. Myszora i kumpli przedstawię następnym razem - jako pierwszy Ptyś - bo odważniejszy z natury.
Ptyś ma 9 lat, jego pochodzenie jest światowe.
Przybył do mnie jak miał około 9 miesięcy i był już prawie dorosłym kotem. Wczesne dzieciństwo musiał mieć szczęśliwe, bo jest niezwykle miłym i pogodnym gościem. Wielce prawdopodobne, że wypadł z okna i odszedł daleko od swojego domu.
Znalazłam go pewnej letniej nocy, gdy wróciłam rowerem z dalekiej wyprawy. Po dojechaniu do domu i przycupnięciu na ławce dla zebrania sił do wniesienia objuczonego roweru na czwarte piętro - usłyszałam w ciemności żałosny pisk, bo nie było to miauczenie, o nie... Poświeciłam latarką i zobaczyłam pełznące do mnie żałosne stworzenie. Nie miało koloru, nie miało pyszczka, tylko jeden wielki strup, z uszu sączyło mu się czarne paskudztwo, nie miał sił iść normalnie, bo obie łapki były przetrącone. Miał tylko dwa wymiary - długość i wysokość, bo tam gdzie koty mają brzuszki - on miał wklęsłość aż po kręgosłup. Był zagłodzony i odwodniony.
Biegiem zaniosłam rower, zadzwoniłam najpierw do kolegi weterynarza, żeby wstawał i otwierał klinikę, potem po taksówkę, zbiegłam na dół, delikatnie wzięłam Ptysia na ręce i pojechaliśmy.
- Usypiamy? - zapytał kolega po pobieżnych oględzinach.
- Nie, ratujmy go, proszę...
- Małe szanse, tylko będzie się męczył...
- Wyjdzie z tego, jestem pewna!
I wyszedł. Odwiedzałam go dwa razy dziennie, spędził w klinice tydzień pod kroplówkami, karmiony pipetą, leczony na wszystkie możliwe kocie choroby - od pcheł po parwowirozę. Wiele musiał przejść zanim mnie znalazł. Po tygodniu zabrałam go do domu i tak powiększyła się moja rodzina. Mariusz i Myszor przyjęli Ptysia bardzo serdecznie, po kilku miesiącach całkowicie do siebie doszedł. Z czasów trudnych pozostał mu tylko złamany kieł i całkowicie zarośnięty kanał łzowy, co wymaga ciągłego mycia lewego oka. Dba o to Myszor, chyba że się pokłócą - wtedy ja.
Ptyś jest niezwykły. Wiele osób, które go poznało próbowało nas przekonać, że dwa koty w bloku to jest za dużo i że oni Ptysia chętnie wezmą.. Ptysia uwielbiają nawet psy, które nas odwiedzają.
Trudno Ptysia sfotografować, bo żadne zdjęcie nie odda jego uroku i niesłychanej przyjacielskości wobec świata. Ale spróbowałam, chociaż zupełnie się nie znam na tego typu zdjęciach. Ptyś jest WB, więc i zdjęcia takie jak on.
Oto Ptyś.
1. (pokazywałam w kocim battlu)
2.
3.
4.
5.
6.
7.
Ciekawe co Vitez powie![]()