Też coś takiego pamiętam z "dawnych czasów". Naszej kotce zdarzyło się ze dwa razy wyrzucić młode. Nie wiedzieliśmy wówczas - my dzieciaki - o co chodzi i wkładaliśmy je z powrotem do legowiska by - zwykle na drugi dzień rano - odkryć, że kociątka "nie ma".