Zastanawiam się, czy Autorowi tej pracy nie byłoby łatwiej osiągnąć zamierzonego celu, gdyby w ogóle zrezygnował z użycia aparatu fotograficznego. Tu bez mała wszystko jest domalowane. Odnoszę wrażenie, że zdjęcie w dolnej warstwie jest mało potrzebne i bardziej przeszkadza niż ułatwia, szczególnie, kiedy ma się taką biegłość w posługiwaniu się narzędziami graficznymi.

Sama praca, niezależnie od tego, czy nazwiemy ją fotografią, grafiką, malarstwem czy miksem wszystkiego... może się podobać, choć akurat nie do końca trafia w mój gust.

Każdy sobie samodzielnie wyznacza granicę dopuszczalnej ingerencji. Można też nie mieć żadnej granicy i to też jest ok. Tylko trzeba pamiętać, że im głębsza ingerencja, tym subtelniej i umiejętniej trzeba ją wykonać. Inaczej łatwo popaść w pretensjonalną sztuczność, choć i tutaj wszystko jest kwestią gustu.