Dla mnie fotografia kończy się w momencie, kiedy do zdjęcia w wyniku obróbki zostaje coś dodane. W drugą stronę i owszem np. usunięcie śmiecia z kadru, zmiana oświetlenia (jaśniej, ciemniej etc.) to jeszcze przechodzi. Nie zastanawiałem się nad tym wcześniej, ale chyba wpisuje się to jakoś w naturalny sposób robienia zdjęcia czyli na upraszczanie kompozycji i usuwanie zbędnych elementów przez odpowiednie kadrowanie oraz a właściwie przede wszystkim w odpowiednie oświetlenie sceny.
Dlatego wszelkie fotomontaże, dodawanie tła, przestawianie modeli to już nie jest dla mnie fotografia a jakiś fotomontaż.
Sprawa dyskusyjna, to na ile takie ingerencje robią ze zdjęcia fotografikę, tzn. kiedy manipulacja nawet zwykłą jasnością poszczególnych elementów sprawia że z fotografii wchodzimy w fotografikę.
Kiedyś zrobiłem takie zdjęcie:
http://www.digart.pl/zoom/1548465/102_Olszynka.html
i tutaj absolutnie nic nie jest dorysowane, nawet usuwanie śmieci z kadru było minimalne. Jedyna manimulacja to rozjaśnienie i kontrast poszczególnych elementów oryginalnego zdjęcia, a efekt ciężko nazwać fotografią :-).
Moja prywatna "definicja" fotografii jest taka:
1. Nic do oryginalnego zdjęcia nie może zostać dodane (co najwyżej usunięte)
2. Efekt musi wyglądać naturalnie, tak aby modyfikacje były niezauważalne.