Franek, masz racje w 100%, roznice w odsetku dobrych zdjec sa kolosalne.
Ja glownie robie Mamiya 6x7, wiec z kliszy srednioformatowej wyciagam tylko 10 klatek - robiac krotka sesje jednej osobie jestem w stanie wybrac potem 2 - 4 udane zdjecia - przy zalozeniu, ze kazda klatka to inne ujecie.
W cyfrze trzaskam po 15 zdjec na ujecie, efekt jest podobny - zrobisz 150 czy 200 zdjec a i tak wybierzesz 2 - 4![]()
Koszty sa duze, i zawsze ciagle sobie powtarzam, ze z 5d wyciagne podobny efekt - ale jednak ta magia oczekiwania, ktora pojawia sie pod oddaniu kliszy do labu jest tak wielka, ze cyfra nigdy tego nie zastapi.
No i dla mnie najwazniejszy punkt chyba z calosci - rozpietonosc tonalna i elastycznosc analoga - cos czego 5d mi nie da nigdy.
Czasem mi brakuje czasow (mamiya rb67 najkrotszy czas 1/400) i przeswietlam z premedytacja klatke o 2ev. I co? I nie gubie detali nigdzie, w cyfrze bylaby biala, przepalona dziura![]()