No i jak ktoś się takich zdjęć poleconych przez panów z salonu niby-profesjonalistów, co w oknie wystawowym wiszą, naogląda, to potem myśli, że faktycznie lepiej niech szwagier zrobi "małpką", bo za takie coś płacić?
Jednak są ludzie, którzy na zdjęciach zaraniają, więc muszą być i tacy, co potrafią docenić dobrego fotografa.
bo to, że każdy może robić zdjęcia... owszem, może, ale to nie znaczy, że umie, choć większości zapewne wydaje się inaczej. Smutne.
Pomijając kwestie zarobkowe, niech to będzie drogie hobby po prostu - zdjęcie na dysku to nie to samo, co zdjęcie na papierze/filmie. Dal mnie te drugie mają w sobie coś jednak, może po prostu mają duszę... Pojawianie się znikąd obrazu zawsze kojarzyło mi się z jakąś alchemią... A mimo to robię zdjęcia cyfrą. Agrumentuję to tym, ze nie mam warunków na ciemnię, ani czasu i pieniędzy, by się w to bawić niestety. Więc jeżeli mam dać film do foto-labu, gdzie mogą zepsuć kolory, jasność i nie mam na to żadnego wpływu, wole zrobić cyfrą i - tylko jeśli to konieczne, lub jeśli chodzi mi o jakiś zamyślony efekt - poprawić komputerowo,. W przeciwieństwie do takiej masówki z fotolabu, jest to zdjęcie od początku do końca moje. Wybaczcie, od tematu odchodzę, ale od dawna mi to po głowie chodzi.
Spotykam się też z opiniami, że obraz to jest sztuka, bo tu trzeba godziny pracy włożyć i trzeba umieć, a fotografia to żadna sztuka, bo każdy może sobie pstryknąć aparatem i to wysiłku nie wymaga... No cóż, z tymi nie dyskutuję, szkoda mi nerwów, bo tak mówią ludzie, którzy albo dobrego zdjęcia w życiu nie widzieli, albo na ścianach wieszają landszafty i sceny myśliwskie. Przy kiczowatych pejzażach to faktycznie malarz się bardziej napracuje, ale dobra fotografia wcale nie odtwarza wiernie rzeczywistości, tylko wydobywa z niej coś, co ma odbiorcę poruszyć, czego sam by nie widział i trzeba mieć trochę 1)talentu, poczucia estetyki, pomysłowości 2)wiedzy, żeby umieć zamierzony efekt osiągnąć.