Wysłałem body do czyszczenia. Przyjęli, oddali "wyczyszczone". z
dodatkowym włochalem na pół klatki. Na mój zarzut ze jest nadal brudno
powiedzieli że kurz jest pod filtrem matrycy.
Byłbym im w stanie uwierzyć gdyby nie fakt że owe syfki są ułożone tak samo
jak po moim czyszczeniu lens penem, (zapędziłem je do rogów i nie
mogłem ich wydostać)
Z uporem maniaka twierdzą ze trzeba wymienić matryce kosztem 6kpln.
Jak możliwe że pod filtr dostają się drobinki kurzu - jeśli w ogóle się dostają?
I jak można się ich pozbyć?
Jak możliwe że mieli wyczyścić matryce,matówkę i wizjer, a mimo to
nadal jest wszędzie brudno i okropnie, też to wina filtra na matrycy? Wydaje mi się
po prostu że dmuchnęli gruchą, nie wydmuchało wszystkiego to żeby się
klient odczepił powiedzieli ze brudno jest pod filtrem. Teraz
od lens pena niektóre syfy zmieniają swoje położenie, co wg mnie
przeczy ich obecności pod filtrem matrycy, no chyba że tam wiatry
wieją...
Do tej pory z rezerwą czytałem posty na temat serwisu canona bo zawsze
udawało mi się jakoś bezproblemowo z nimi i dogadać i usługi robili
rzetelnie i o czasie.
Teraz mnie szlag trafił. Pytanie czy słusznie?![]()