canis wypadł jak kozica po skałkach z puchą więc wykorzystałem okazję i za dużo z madallenką nawijałem, żeby się dobrze skupić na ujęciu
myślę myst, że mocno byś się dziwił jaka momentami była adrenalina na wąskich, śliskich i zaśnieżonych ścieżkach.
Na koniec zwaliliśmy się na Kazimierz i miło sobie pogawędziliśmy![]()