Przypomniało mi się właśnie jak 4 lata temu będąc z kolegą na wystawie world press photo rozpoczęliśmy podobną dyskusję. Zobaczyliśmy tam zdjęcie z jakichś zamieszek, które zostało wykonane przez fotografa postrzelonego w nogę i leżącego na ziemi oczywiście z perspektywy ziemi. Mój kolega powiedział wtedy "patrz co za poświęcenie dla sztuki, dostał w nogę, ale dalej robi zdjęcia", ja wtedy odpowiedziałem mu przewrotnie "czego to ludzie nie robią dla pieniędzy..."

Wydaje mi się, że jeśli chodzi o zdjęcia ludzkich tragedii (i nie tylko) to każdy widzi w nich to co chce widzieć. Niektórzy jak zobaczą takie zdjęcie, to choć na chwilę zatrzymają się i pomyślą nad kruchością życia. Niektórzy zaczną bardziej doceniać to co mają. Niektórzy odkryją, że ich życie jest naprawdę szczęśliwe. A niektórzy zaczną wymyślać czy robienie takich zdjęć jet moralne czy nie. Jeszcze inni czy reporter mógł pomóc potrzebującym zamiast robić zdjęcia. A są i tacy którzy pomyślą za ile sprzedał zdjęcia. Na tym polega piękno fotografii, że jeden kadr potrafi nieść mnogość różnorodnych interpretacji.

Nachtwey świetnie sfotografował cierpienie. Czy zrobił to dla ratowania ludzi, przesłania, poruszenia sumień odbiorców, czy wyłącznie dla własnego zysku? Pewnie tylko on to wie. Natomiast dla odbiorcy nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Zdjęcie to zdjęcie, nie ważny jest cel jego powstania, lecz skutek jaki wywołuje u odbiorców.