Witam,
mam problem, w moim (w sumie ojca) Canonie A610 zepsuła się migawka. Tzn tak stwierdzili na Żytniej, gdzie sprzęt wysłałem. Naprawa trwała bardzo długo, po 2 tygodniach aparat wrócił...i nie działała lampa błyskowa. Po telefonie do firmy, kazali aparat wysłać na ich koszt. Przez kolejne kilka dni nawet nie napisali maila o co chodzi, po czym, gdy dzisiaj się przypomniałem, odpisali, że stwierdzono "aparat po upadku - naprawa układu lampy". Koszt - 185zł.
Zepsuli - bądź kurier rzucił sprzętem i zepsuł - i chcą, bym ja za to płacił. To jakaś kpina, miał ktoś podobny problem, bądź "siedzi" w prawie i ochronie konsumenta i wie, co w takiej sytuacji zrobić?
Bo koszt 235zl+ 2x30 za przesyłkę + 185zl + 30 za przesyłkę przekroczył wartość aparatu.
Proszę o pomoc.
Pozdrawiam,
Bartek