Cytat Zamieszczone przez Sergiusz Zobacz posta
Wiesz, kiedyś puszczali balonik i samolot lecący nad Wisłą musiał trafić w niego skrzydłem. Ale to było dawno temu. Teraz puszczają bociana. Ale nie trafił...
Baloniki to puszczali na Wiankach nad Wisłą. Były wypełnione wodorem i efektowi trafienia czasem towarzyszyły skutki pirotechniczne. Jakoś tak chyba na początku lat 70-tych samolot trafił tak, że od wodoru zapaliło mu się coś w silniku i samolocik z trudem doleciał do lotniska na Bemowie. Od tamtej pory zaprzestano trafiania w baloniki. Potem była akcja z racą wystrzeloną przez szweja, która trafiła w grupę widzów i Wianki na jakiś czas w ogóle zniknęły znad Wisły.

W połowie lat 80-tych ubiegłego wieku, we wojsku ktoś wpadł na pomysł, żeby eksponaty stojąc przed Muzeum WP, konserwowały jednostki wojsk związanych z tematyką eksponatów. I tak harmaty mieli konserwować artylerzyści, samoloty samolociści, a czołgi czołgacze. Skutek był taki, że miesiąc po "zejściu" specjalistów z obiektu, pracownicy muzealnych pracowni keonserwatorskich brali skrobaki, szczotki, farbę i szli usuwać resztki tego co jeszcze nie odpadło po konserwacji "specjalistów" i konserwowali od nowa. Ten samolot (jeden z chyba dwóch zachowanych na świecie egzemplarzy IŁa-2, trafił na bardzo dobrą ekipę samolocistów, pod kierunkiem starego mechanika, chyba choprążego sztabowego, który jeszcze pamiętał te samoloty walczące w wojnie. Zrobili naprawdę świetną robotę, ale było to ponad 20 lat temu i więcej to się niestety nie powtórzyło...

A teraz idę na spacer nad Pilicę, bo żona ze psą już tupią niecierpliwie...