Moim zdaniem zdjęcia w plenerze są nieporównywalnie ciekawsze i bardziej interesujące od studyjnych. Te zdjęcia naszych rodziców, o których wspominasz, są może wzruszające dla tych którzy są z nimi związani emocjonalnie ale jak byś teraz coś takiego zobaczył to nazwał byś to kiczem. Stoi para na kartonowym tle czy przy styropianowych kolumienkach. Jak dla mnie trochę słabo. Jedyny pomysł jaki mi przychodzi na sesje ślubną w studio to stylizacja na lata 20-te. Tylko, że to też trzeba by odpowiednią fryzuję młodej zapodać, czyli sesja musiała by się odbyć w inny dzień. Zatem idąc Twoim tokiem rozumowania już nie będzie pamiątką z dnia ślubu.
Moim zdaniem plener ślubny stał się popularny dopiero w "erze cyfrowej" z powodów czysto ekonomicznych. Przecież fotografii ze studia nasi rodzice mieli dosłownie kilka (4-5 ujęć). Jak sam piszesz w studio masz pełną kontrolę nad światłe zatem na te 4-5 ujęć końcowych poświęcano max 1 rolkę filmu. Jak się idzie robić sesję plenerową to tych zdjęć robi się dużo więcej, raz że dochodzi większy odsetek zdjęć do odrzucenia, a po drugie jednak jakieś fajne miejsce np. park, zamek itp. to jednak pole do popisu dla kreatywności i automatycznie wychodzi więcej ujęć. W każdym razie tak ja to widzę.