dlaczego bezsensownym? czy odmienne stanowisko musi być od razu bezsensowne? "g...no musi być dobre, miliony much nie mogą się mylić" tak?
Przecież podaję argumenty: brak czasu, brak związku z uroczystością.
po pierwsze, z góry zaznaczyłem, że nikogo nie chcę obrazić; po drugie - dobry fotograf to nie 2in1 (bo o nich wspominam powyżej) a po trzecie - jeśli ktoś się poczuje urażony - to przepraszam.
Po prostu chcę się dowiedzieć, skąd się wzięły plenery "ślubne"; kiedy okazuje się, że w dniu ślubu w zasadzie nawet się ich nie robi, a wykonanie tych zdjęć rodzi mnóstwo problemów (o czym pierwszy post w wątku).
Przed ślubem źle, w trakcie też nie za bardzo (lub nie ma czasu), a w inny dzień powtórka z fryzjera, wizażu, itp. Nieprawdaż, że same kłopoty?
Za czasów naszych dziadków zostały głównie pamiątkowe zdjecia ślubne wykonywane w studiach. Łatwo się domysleć, że wtedy używane były aparaty wielko- i średnioformatowe, był to sprzęt stacjonarny i nie było możliwości wykonywania w kościołach zdjeć o charakterze reporterskim.
Wraz z rozwojem techniki pojawił się mały obrazek, lampy błyskowe; sprzet stał się mobilny i do tradycyjnych zdjęć studyjnych dołączyły pamiątkowe fotoreportaże (to już czasy naszych rodziców). Ale dalej nikomu nie przychodziło do głowy, aby w dniu ślubu (a tym bardziej innym dniu) w pełnej gali biegać po lasach, łąkach i szuwarach, aby robić zdjęcia rzekomo upamiętniające ślub.
Dopiero w czasach naszych ślubów pojawiły się te plenery i zwyczajnie zastanawiam się nad przyczynami tej mody?
moje zdanie jest dokładnie odwrotne.
Tylko w studio fotograf ma pełną kontrolę nad ustawieniem śwateł i osób; natomiast w plenerze ma zdecydowanie mniejszą kontrolę nad światłem i właściwie moze tylko ustawić osoby odpowiednio do świałta, natomiast samego świała nie ustawi. Druga sprawa (już wspominałem) - studio jest niezależne, od pory dnia, roku, od pogody.
I w mojej ocenie to własnie plener nigdy nie dorówna studiu, a co najwyżej może być tanim zamiennikiem.