Hmmm, po części rozumiem - po prostu zdjęcia studyjne zastąpiliście plenerowymi. Tylko znowu wątpliwość - czego pamiątką są te plenerowe zrobione kilka dni po ślubie? Przecież nie ślubu...
ale dobra, załóżmy że są pamiątką... zatem istota rzeczy polega na zdjęciach "pozowanych".
OK, mogą być studyjne lub plenerowe. Jednak dużo łatwiej przecież umówić sie na studio - niezależne od pory dnia, pory roku, pogody, itp.
Zaczynam się zastanawiać, czy te plenery nie wynikają przypadkiem z wysypu (nie obrazając nikogo) domorosłych chałturników typu foto+video w jednym, nie posiadających studia, a chcących tanim kosztem się dorobić?