Wielka mi tajemnica, ha, ha.

Jedziesz do Niemiec i kupujesz sprzet w jakims duzym markecie na promocji, potem wracasz samolotem bezposrednio z Berlina i masz w nosie clo oraz vat.

Wariant drugi - znacznie korzystniejszy, lecisz do Hong Kongu, kupujesz sprzet pod zamowienie, najlepiej drogie, zaawansowane modele i znowu wracasz do Polski. Tym razem oprocz cla i vatu oszczedzasz roznice w cenie wynikajaca z bliskosci fabryki (i nie mowie, ze fabryka jest akurat w HK).

Co sprytniejsi zarabiaja na tym kilkanascie tysiecy zlotych i maja za darmo super wycieczke do egzotycznego miejsca.

I nie jest to czcze paplanie bo swojego 20D tak wlasnie kupilem.