Ok, może być oczarowany. O taki, mniej więcej, sens tego słowa mi chodziło, może bardziej o przyzwyczajenie, czy też pewnego rodzaju wzorzec, ale niech będzie, że jesteś oczarowany
Kwestia obróbki w tym wypadku, moim zdaniem, idzie w parze z modą, czy też manierą (poużywam sobie tego słowa), w jakiej obecnie obrabia się zdjęcia ślubne.
To jeszcze ja się dopiszę:
Nie mam ani 5D, ani D3 (liczę teraz na wizerunek osoby bezstronnej).
Mimo to możliwości obrazowania obu znam bardzo dobrze.
Z pliku z 5D można wyciągnąć znacznie więcej, niż z D3 (d700 jeszcze nie miałem okazji pomacać).
Mnie również (jak Adamowi) przeszkadza pewna dosłowność obrazu (bo pewnie jak napiszę "jebutność", to niewielu mnie zrozumie), szczególnie po wyciąganiu za uszy. Za dużo tam rzeczy, których być nie powinno.
Niestety również na mniejszych czułościach nie ma tego "czegoś", co trudno opisać. Obraz z 5D jest bardzo ładny, nawet bez najmniejszej obróbki. To chyba jego główna zaleta.
Jarek
D700 to praktycznie to samo co D3 (podobno różnią się tylko bandingiem), obrazki więc takie same.
Co masz na myśli pisząc, że można więcej wyciągnąć?
Zgoda, obrazek z 5d jest bardzo ładny, z tym, że moim zdaniem ten z d3/d700 jest równie ładny, aczkolwiek na innej płaszczyźnie percepcji - przez to inny![]()