W niektórych krokusach zamiast kuleczek jest szczelina dzięki której przytrzymuje się krawędź filmu palcem, gorsze to rozwiązanie niż kuleczki ale też działa całkiem sprawnie.
U mnie własnie jest tak - trzeba przytrzymywać palcem.
Najgorsze jest to, że co kilka "próbnych nawinięć" film mi się zacina i trzeba naprawdę mocnej siły użyć, albo po prostu w 3/4 się zacina i dalej nie idzie.
Już od paru dni próbuję na starych filmach nauczyć się w miarę sprawnie nawijać...
A dzisiaj nadszedł jakiś problem z odwijaniem, eh!
Ciągle mam wrażenie, że to tych jobo itp. lepiej to jakoś musi wchodzić,eh..

fajnie natomiast jest mieć do finalnego płukania -zwilżacz (kosztuje niewiele a jest bajecznie wydajny ) dzięki niemu nie zostają brzydkie plamy przy suszeniu kliszy.
Czytałem o dodaniu paru kropel Ludwika do ostatniej płukanki, prawda to?