Moje przygody z wilgocią również są dośc częste - choć wszystko dzieje sie w granicach zdrowego rozsądku. Kilka fotek w deszczu, przemoknięte pokrowce to raczej rzecz normalna, którą nawet trabant bez problemu wytrzyma. Gorsze napewno były by jakieś długotrwałe kąpiele zanużeniowe (szczególnie w słonej wodzie) - ale osobiście nie miałem okazji tego praktykować.
To czego osobiście staram sie unikać to nie deszcz ale piach - szczególnie suchy. Dlatego o wiele bardziej extremalnym miejscem do fotografowania jest dla mnie słoneczna plaza nad Bałtykiem niż zalany deszczem górski szlak.
Co do sensowności samych uszcelnień to wydaje mi sie, że poza zawodowymi reporterami raczej nikt nie powienien sobie zaprzątać tym głowy. Ci ludzie z tego zyją i muszą robic zdjęcia w kazdych warunkach, pozostałym przeważnie nie chce sie nawet wychodzić z domu gdy leje![]()