Proszę bardzo: mam sytuację pasującą pod wszystkie kryteria.
Temat: portret w plenerze - jak najbardziej amatorski. Kwestia praktyczna? Obiektyw 100mm z założoną osłoną. Musiałoby całkiem ostro zacinać, żeby napadało na soczewkę, a nawet wtedy wystarczy nie fotografować pod wiatr.
Zdarzyło mi się jedno fotograficzne popołudnie, w pewnym momencie rozpadało się dosyć mocno, jednocześnie słońce blisko zachodu wyswobodziło się na dłużej zza chmur. Światło jak marzenie - tylko co zrobić, kiedy pada? Jasne, że mogę to olać i się nie przejmować, że mi się aparat trochę zmoczy, z tym że właśnie jestem amatorem, sprzęt na siebie nie zarabia. Za to ja na niego zarabiałem przez rok i nie chciałbym być zmuszonym do wymiany.
Rozumiem, że komuś może się nie podobać marudzenie amatorów i owczy pęd na uszczelnienia. Ale tego typu aroganckie wypowiedzi mądrego profesjonalisty, który zna potrzeby wszystkich fotografów świata, chyba też nie są w porządku.