To może na rozluźnienie i podtrzymanie na duchu mały żarcik choć troszkę nawet na temat (i chyba nawet kiedyś tu był)

Przyjechał dosyć znany muzyk do Warszawy i nie może trafić do filharmonii. Ciąga ze sobą futerał z wiolonczelą i już wkurzony pyta napotkanego, lekko już zawianego przechodnia. Panie, jak się dostać do filharmonii? Na to obywatel: Ćwiczyć, k...wa, ćwiczyć