Mogę coś "dopowiedzieć" o działaniu lampy błyskowej w Canonie. Niedawno przesiadłem się z Nikona D70s na Cnona 400d i kilka rzeczy mnie zdziwiło. Pierwsze to nieostre zdjęcia z wbudowaną lampą błyskową. Nikonem robiłm w trybie P z korektą i wszystko było OK. W Canonie częsty brak ostrości. Zacząłem analizować EXIF-y. Trochę trwało, zanim połapałem się, o co chodzi. Otóż Canon w tym trybie dobiera siłę błysku do minimałnej przysłony oferowanej przez obiektyw! Jeśli były zmiany z 4 np. na 5,6, to wynikało to wyłącznie z różnych wartości zoomowania. Ostatecznie zrobiłem test : seria zdjęć ze zmianą ISO od 100 do 1600 - wszystkie na przysłonie 3,5! Jednocześnie jest to przysłona o najmniejszej głębi ostrości i wogóle o najsłabszej ostrości - stąd często niezadowalające wyniki. Nikon zachowywał się w tych warunkach inaczej - błyskał silniej i przymykał przysłonę. Lekarstwem na Canona jest fotograowanie w trybie M, gdzie przysłonę my narzucamy, a aparat "musi" zwiększyć siłę błysku, aby zdjęcie było poprawnie naświetlone. Nie oceniam który sposób działania jest lepszy - po prostu trzeba zrozumieć zasdę i zastosować odpowiedni sposób postępowania.